O poranku, na swym ganku
siadła Zosia w ślicznym wianku
długo jednak go nie miała
bo Tadziowi coś tam dała.
To co dała - zbyt ogniście
aż powiędły w sadzie liście
nawet dęby potruchlały
żaru Zosi nie wstrzymały
Tadziu ledwo uszedł z życiem
a to co miał, dziś jest niczym
marny koniec mu pozostał
czym on będzie dalej chłostał.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz