Chasydzi, chasydzi to przyzwoici żydzi
raz jeden ich widziałem, legendę pogłębiałem
mieszkali tuż w Lelowie, gdzie cadyk ich przebywał
nauki swoje głosił, jak zgodnie z wiarą żyć
tradycje ojców czcić.
Okrutne lata wojny, zagłada dla narodu
w pamięci pozostaną, ci ludzie których znałem
- przyjaciół kilku miałem.
Pamiętam te ich stroje - czarny kapelusz,chałat
białe pończochy, czarne buty
twarz zawsze uśmiechnięta, choć mocno zarośnięta
pejs długi pokręcony, okular przyciemniony
ich tańce rytualne, melodią piękną wsparte
a pieśni, co śpiewali, nikły w sentymentalnej dali
i w uszach brzmią mi dalej.
Dość blisko otarłem się o tragedię tego narodu
- w 1942 roku jako młody chłopak
byłem doręczycielem depesz pocztowych
na poczcie w Żarkach, tuż przed zagładą żydów.
Widziałem tych przerażonych ludzi
o oczach pełnych strachu - współczułem temu
narodowi zwłaszcza, że miałem tam też i przyjaciół
a pamięć o nich pozostanie na zawsze w mej głowie
jako obraz chwil grozy i bestialstwa.
Jak mogliśmy innym potem pomagać
nie będę wspominać - to osobny rozdział.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz